Amazońska dżungla w Peru

Amazonia to zielone płuca naszej planety. Znajdujące się na północy Peru miasto Iquitos to brama do peruwiańskiej dżungli. Spędziliśmy tam kilka dni i w tym artykule pokażemy, co w dżungli piszczy!

Wyprawa do dżungli – wybór agencji

Gdybyśmy nie zablokowali się zapłaconą zaliczką u naszego gospodarza z couchusrfingu (więcej przeczytasz TU), najpewniej wybralibyśmy się do dżungli z agencją Amazon Adventure Expeditions, z której korzystał nasz słynny polski podróżnik Wojciech Cejrowski. Skąd wiemy, z jakiej agencji korzystał? Na ulotkach reklamujących to biuro znajdował się obrazek Cejrowskiego wraz z jego książką „Rio Amazonia”. Poza tym pokazano nam wspólne zdjęcie Cejrowskiego z przewodnikiem Mojżeszem na ich stronie oraz krótki wpis do księgi gości naszego podróżnika.

* Opinie w Internecie o agencji Amazon Adventure Expeditions są OK – dodatkowo wybór Cejrowskiego w jakiś sposób by nas przekonał (nie chodzi wcale o to, że jesteśmy jego fanami, bo nie jesteśmy (^.^), ale o to, że agencja została już sprawdzona przez rasowego podróżnika)

Cena

W centrum Iquitos można było otrzymać (po negocjacjach) cenę 500 soli od osoby za 4-dniowy pobyt w dżungli. U Angelo (naszego gospodarza) za 4-dniową wyprawę do dżungli wraz z dwiema ceremoniami ayahuasca zapłaciliśmy 800 soli od osoby. Gdyby wykupywać osobno ceremonie w agencji, cena byłaby znacznie wyższa. To, co zaproponował nam Angelo, czyli 150 soli za osobę za jedną ceremonię, było bardzo dobrą ofertą.

Kwota (ok. 900 zł od osoby), którą ustaliliśmy z naszym gospodarzem z couchsurfingu oprócz czterodniowej eksploracji dżungli zawierała dwie ceremonie ayahuasca. W tym artykule przeczytasz, jak wyglądała wyprawa do dżungli, a w osobnym tekście dowiesz się, czym jest ayahuasca i jakie mieliśmy doświadczenia.

Co w dżungli piszczy?

Rano pojechaliśmy z Angelo i jego kuzynem Raulem do portu, gdzie skosztowaliśmy mięsa kajmana – dacie wiarę, że smakuje jak kurczak?! Z portu motorówką udaliśmy się do Fatimy. Tak nazywa się wioska w dżungli, w której mieliśmy mieszkać przez najbliższe 4 dni. Motorówkę prowadził Angelo i po godzinie jazdy byliśmy na miejscu. Wioska oddalona jest od Iquitos o około 90 km.

Od razu po przyjeździe ruszyliśmy na pierwszy spacer po dżungli, w samo południe. Prażące słońce dało nam popalić. Przewodnik pokazywał nam mnóstwo roślin. Odnieśliśmy wrażenie, że każda ma swoje, w większości, medyczne zastosowanie. Poznaliśmy dwie rośliny, które stosowano do wykonywania narzędzi kuchennych – jedną do misek, a drugą do konstrukcji grilla. Widzieliśmy drzewko bawełny, trzcinę cukrową, którą ssaliśmy jak lizak, rośliny, które stosuje się jako szampon lub mydło. Niektóre służyły na problemy dermatologiczne, niektóre na przeczyszczenie organizmu, a inne na przeziębienie czy problemy z wyrostkiem robaczkowym. Dżungla skrywa mnóstwo lekarstw, o czym nie mieliśmy pojęcia.

Obserwacja delfinów

Obiad był naszym ostatnim normalnym posiłkiem, ponieważ wieczorem tego dnia rozpoczęliśmy już naszą dietę przed przyjęciem ayahuasca. Po obiedzie udaliśmy się na obserwację delfinów. Widzieliśmy mnóstwo szarych, które wyskakiwały co jakiś czas z wody – w ten sposób oddychają. Te wyskoki jednak nie trwały długo, to sekundowe momenty, które trudno było uchwycić w kadrze aparatu. Mateuszowi jednak udało się to zrobić i tym sposobem mamy dobre zdjęcia, a nawet filmiki! W Amazonce oprócz szarych występuje też różowa odmiana delfinów. Jak powiedział nam Raul, one jednak nie wyskakują nad powierzchnię wody, lecz lekko się po niej ślizgają. Dwa dni później Mateusz wybrał się na kolejną obserwację tych ssaków. Ja zostałam w pokoju i z powodu zmęczenia po ceremonii ayahuasca potrzebowałam odpoczynku. Okazało się, że również różowe delfiny czasem jednak wyskakują nad powierzchnię wody i to wcale nie tak byle jak!

Nocny spacer po dżungli

Wieczorem udaliśmy się na nocny spacer po dżungli. Ubrani w kalosze i długie rękawy, ograniczaliśmy ryzyko ugryzienia przez pająki, węże czy owady. Widzieliśmy żabki chowające się w korze drzew, mnóstwo pająków, a czym mniejsze tym groźniejsze. Znaleźliśmy też w końcu tarantulę. Raul wziął ją na rękę i podał Mateuszowi. Uprzedził tylko, aby pod żadnym pozorem nie głaskać jej po głowie – wtedy czuje się zagrożona i może zaatakować. Poza tym jest bardzo przyjemna w dotyku i taka milusia – jak podsumował to doświadczenie Mateusz. Ja mimo wszystko nie skusiłam się na tę niebywałą okazję posiadania tarantuli na swoim ciele. Obserwacja jak człapie po ręce Mateusza w zupełności mi wystarczyła.

Udało się nam również znaleźć węża – co prawda już martwego, ale gdybyśmy znaleźli żywego, i tak w pierwszej kolejności należałoby go zabić. Te zielone, niepozorne węże są bardzo groźne – ich ugryzienie po 2 godzinach braku właściwego medycznego postępowania kończy się śmiercią.

Poranna eksploracja w poszukiwaniu zwierząt

Kolejny dzień rozpoczął się dla nas bardzo wcześnie, bo udaliśmy się na poranny spacer po dżungli. Widzieliśmy małpki – niestety niewiele, bo są bardzo nieśmiałe i płochliwe. Raul chciał znaleźć dla nas prehistoryczne ptaki, ale niestety się nie udało. Po trzygodzinnym spacerze wróciliśmy na camping, a potem poszliśmy jeszcze na przemierzanie jej w prażącym słońcu. Szukaliśmy leniwców, które miały siedzieć na drzewach, ale niestety nie było nam dane ich zobaczyć. Widzieliśmy za to mnóstwo gniazd termitów, a Mateusz pokusił się o ich skosztowanie. Tak właśnie – zjadł żywe termity. Ponoć smakują jak drewno. Po powrocie zjedliśmy obiad – gotowany kurczak, ryż i delikatna sałatka.

Po południu mieliśmy już tylko wypoczywać, odprężać się i chillować po to, żeby być dobrze nastawionym na wieczorne przeżycia. W tym momencie zakończyła się dla nas intensywna eksploracja dżungli. Dla mnie całkowicie, bo między ceremoniami wypoczywałam i nie pokusiłam się o żadne aktywności. Mateusz wybrał się tylko na kolejną obserwację delfinów i łowienie ryb w Amazonce. Ja byłam wypruta ciężkimi przeżyciami, których doświadczyliśmy podczas ostatnich dwóch wieczorów. W osobnym poście opowiedzieliśmy o naszych przeżyciach w związku z ayahuasca.

Jeśli podobał Wam się ten artykuł i chcielibyście dać wyraz docenienia naszej pracy, prosimy o udostępnienie i polubienie naszego profilu w mediach społecznościowych! 

Powiązane

Nowa Zelandia – koszty podróży

Ciasto na pizzę neapolitańską (jeszcze lepsze)

Pętla Ha Giang – TOP atrakcja Wietnamu

2 komentarze

Ayahuasca w amazońskiej dżungli - ŚWIAT Na Własną Rękę 28 kwietnia 2020 - 17:23

[…] O pobycie w amazońskiej dżungli przeczytasz TU. […]

Iquitos w Peru - tu nie dotrzesz lądem! - ŚWIAT Na Własną Rękę 28 kwietnia 2020 - 19:35

[…] O wyprawie do dżungli przeczytasz TU. […]

Dodaj komentarz