Po krótkiej wizycie w Paracas wsiedliśmy do autobusu jadącego do stolicy Peru, by tam podejrzeć obchody Wszystkich Świętych. To prawdziwie lokalne przeżycie dostarczyło nam wielu wrażeń i pozwoliło doświadczyć innej kultury – styl świętowania mocno różni się od przyjętego u nas w kraju.
Lima – zwiedzanie
Już po 4 godzinach jazdy byliśmy w Limie. Tu spędziliśmy 3 dni. Nie nastawialiśmy się na intensywne zwiedzanie – Lima nie cieszy się dobrym wizerunkiem w kategorii turystyki. Poza centrum mamy bogatą, turystyczną dzielnicę Miraflores, w której znajduje się wiele hosteli. W jednym z nich się zatrzymaliśmy. W tej dzielnicy znajduje również wiele luksusowych apartamentów, a przechadzając się jej ulicami, widzieliśmy sporo dobrych samochodów i mieszkań. To tworzyło wielki kontrast wobec dominującej biedy.
Pierwszego dnia zdecydowaliśmy się wziąć udział w Free Walking Tourze w centrum Limy. Niegdyś organizowano również wycieczki w Miraflores, jednak zrezygnowano z nich, najpewniej z powodu braku zainteresowania. Free Walking Tour w centrum obejmował stricte aspekt historyczny kraju. Opowiadał o czasach przedinkaskich, inkaskich oraz o historii konfliktu z Chile. Urwaliśmy się w połowie, nie dając rady dotrwać do końca. Historia kraju wysłuchiwana w takim upale… – no sorry, wymiękliśmy!
Lima nie oferuje wiele atrakcji. Pospacerowaliśmy po uliczkach prowadzących do głównego rynku, na którym znajduje się Pałac Prezydencki. Każdego dnia o 12:00 następuje tam zmiana warty. Odgrywana jest standardowa szopka z tej okazji, ale jeśli nie przyjdziecie tam wiele wcześniej, nie zostaniecie wpuszczeni pod bramę pałacu. Dla nas to było bardzo dziwne – po co organizować przedstawienie skoro większa część publiczności ma ograniczoną widoczność?
Festyn jako obchody Wszystkich Świętych w Peru
Cementario de Nueva Esperanza, Lima
Obchody Wszystkich Świętych w Peru Obchody Wszystkich Świętych w Peru
W stolicy Peru spędzaliśmy Wszystkich Świętych. Czytaliśmy, że tutejsze zwyczaje różnią się znacznie od naszych, dlatego chcieliśmy zobaczyć je na własne oczy. Udaliśmy się na cmentarz, który jednak z powodu niewielkiego rozmiaru nie oddawał peruwiańskich zwyczajów obchodzenia tego święta. Tam zobaczyliśmy jednak, że cmentarze w Polsce i Peru różnią się od siebie. Oprócz pojedynczych grobów – takich, jakie możemy spotkać u nas – cmentarz składał się z wielu alejek, w których na wysokich betonowych ścianach, przypominających regały, znajdowało się kilka rzędów nagrobków. Każdy nagrobek wyglądał jak mała szafeczka, w której za szklaną szybką, oprócz tablicy upamiętniającej zmarłego, znajdowały się różne przedmioty związane z tą osobą. I tak właśnie widzieliśmy drobne zabawki – samochodziki, laleczki, jakieś plastikowe figurki – obrazki, puszkę po piwie i kwiaty (często włożone w plastikową butelkę po Inca Coli).
Czasem przy tablicach nagrobkowych za szybką znajdowały się puszki z piwa – prawdopodobnie zmarły lubił dużo pić, dlatego krewni zostawili mu puszkę.
Cementario de Nueva Esperanza
Za poradą jednego Peruwiańczyka udaliśmy na duży cmentarz, w którym mieliśmy poczuć prawdziwy klimat. Znajdujący się już za miastem, Cementario de Nueva Esperanza, pokazał nam to wszystko, czego oczekiwaliśmy. Ludzie biesiadowali. Bardzo hucznie. Obchody Wszystkich Świętych w Peru wydały nam się jednym wielkim festynem. Było mnóstwo ulicznego jedzenia, sprzedawano również piwo, by przed grobami bliskich świętować i wspominać swoich krewnych w radosnym klimacie. Ludzie pili, śmiali się. Na terenie cmentarza rozstawiona była duża scena, na której koncert dawała jakaś latynoska kapela. Pod sceną tłum szalał – niektórzy tańczyli, inni podśpiewywali. Zobaczenie tego na własne oczy było bardzo ciekawym doświadczeniem.
Można było zakupić między innymi takie mięcha gotowane w kotle. A do picia piwko, 3 sole za puszkę.
Zabawa na całego – na cmentarzu! Panowie pijący piwo przy grobie swojego krewnego.
Krótki filmik z obchodów tego dnia znajduje się na naszym YouTube, kliknij TU lub odtwórz poniższy film.
Kradzież telefonu
Wszystko byłoby super, gdyby nie przykra sytuacja tuż przed końcem naszej wizyty. Szukając colectivo (lokalnego autobusu) na powrót do Miraflores, Mateuszowi skradziono z kieszeni telefon. Dosłownie na pięć minut przed tym, jak znaleźliśmy transport. Ta sytuacja bardzo nas poruszyła. Do tej pory w Peru czuliśmy się bezpiecznie. Przykro nam było, że nasze dobre zdanie o Peruwiańczykach uległo zmianie. To fakt, że kieszonkowców spotkamy wszędzie – mimo wszystko niesmak pozostaje.
Dodatkowo kierowca z colectivo naciągnął nas na pieniądze – tym zachowaniem umocnił tylko nasze i tak zmieniające się już zdanie o mieszkańcach. Wsiadając do jego colectivo, pytaliśmy się o cenę. Kierowca odpowiedział nam, że bilet kosztuje 3 sole od osoby. Przy wysiadaniu wypierał się, zapewniając, że miał na myśli 3 dolary. Kolejnego dnia zdecydowaliśmy się zgłosić sprawę kradzieży na policję. Niedaleko naszego hostelu znajdował się posterunek z sekcją wykroczeń turystycznych. Mimo tego, że to sekcja związana z przestępstwami wobec turystów, nie było żadnej osoby mówiącej po angielsku. Poradziliśmy sobie jednak i spisaliśmy z panem raport z kradzieży. Niestety nasze ubezpieczenie nie pokrywa kradzieży telefonu. Dzięki temu zgłoszeniu zwiększyliśmy jednak wskaźnik drobnej przestępczości w Peru. Poza tym raport policyjny był nam potrzebny, by ubiegać się o zwrot kosztów z wypożyczalni.
Jeśli podobał Wam się ten artykuł i chcielibyście dać wyraz docenienia naszej pracy, prosimy o udostępnienie i polubienie naszego profilu w mediach społecznościowych!