Oddalenie się na Outback to nie lada wyzwanie. Świadomość, że jesteś pośrodku niczego, często zdany tylko na siebie rodzi strach i obawy, a z kolei ta dawka adrenaliny – wielką przygodę. Myśląc o tym, rozbudzała się w nas chęć doświadczenia tej mniej zaludnionej części Australii.
Trasa
Naszym celem było przecięcie kontynentu z samej północy, tj. Darwin, na południe do Adelaide. Jeżeli w planach masz tylko atrakcje w Outback, ta trasa nie powinna zająć Ci dłużej niż 10 dni. Nam zajęła 2 tygodnie, bo poświęciliśmy kilka dni na zwiedzanie parków narodowych w okolicach Darwin. Po tym pokonywaliśmy setki kilometrów po australijskich bezdrożach, docierając do The Red Centre, które nie tylko zachwyca na pocztówkach i zdjęciach. W rzeczywistości jest jeszcze piękniej. I nie mówię tylko o TOP-owym Uluru, ale pobliska Kata Tjuta czy Kings Canyon zwaliły nas z nóg.
Na poniższej mapie zaznaczyliśmy wszystkie miejsca, o którym powiemy w tym poście. Każde z nich jest warte polecenia. Wystarczy, że klikniesz w nazwę miejsca i możesz przejść do nawigacji.
Outback – jakie zwierzęta możesz spotkać?
Na trasie mieliśmy szczęście zobaczyć niektóre dzikie zwierzęta, takie jak dingo, dzikie konie, molocha straszliwego i dumnie stąpające wzdłuż drogi emu, no i oczywiście kangury. Te ostatnie bardzo często leżały martwe przy drodze, a wyczekujące tak łatwej zdobyczy orły australijskie, mijaliśmy przy drodze, najczęściej podczas uczty. Wiemy, że można również zobaczyć dzikie wielbłądy, jednak nam się nie przytrafiła żadna sposobność. Molocha straszliwego (tę przepiękną jaszczurkę ze zdjęcia) można zobaczyć w okolicach Uluru. Lubi wychodzić na drogę, wiec warto uważać, żeby jej nie rozjechać. Jednym z doświadczeń, które długo z nami będzie to kilka momentów nocy, gdy nieopodal naszego namiotu grupa dingo wyła do księżyca. To było niesamowite, przysięgam! 😁 TU przeczytasz, jakie inne zwierzęta spotkaliśmy w całym australijskim tripie!
Outback – jakie miejsca zobaczyć?
Wypunktuję miejsca wraz z opisami, po kolei, tak, jak zwiedzaliśmy je na naszej trasie z północy na południe kraju.
RADA W The Red Centre nie zapomnij o moskitierze na głowę! Uratuje Cię przed muchami, które próbują wejść do oczu, nosa i uszu!
Karlu Karlu/ang. Devils Marbles
Miejsce kultu religijnego aborygenów. Skały powstały naturalnie wskutek erozji. Obecnie powoli niszczeją. Przewiduje się, że w przyszłości (bardzo dalekiej) pozostanie z nich tylko piach. Obecnie widać już jak skały pękają, czasem zabawnie w pół, co fajnie można wykorzystać do zdjęć!
Alice Springs – największe miasto na Outback
Samo miasto potraktowaliśmy jak przepustkę do głównych atrakcji w The Red Centre. Przygotowaliśmy się tu do dalszej drogi. Zrobiliśmy zakupy (w mieście znajduje się Coles, Woolworths, Kmart i inne), na stacji napełniliśmy kanister z paliwem i wodą pitną, a w punkcie informacji turystycznej dostaliśmy mapy regionu i kupiliśmy pozwolenie na przejazd Mereenie Loop (alternatywna trasa, która prowadzi do Kings Canyon, koszt pozwolenia to 5 AUD za auto). Jeżeli jedziecie do Uluru od południa, szkoda nadrabiać drogi, by najpierw wstąpić do Alice Springs. Wszelkie informacje i mapy znajdują się na stronie, można wygenerować pdf lub/i wydrukować mapę.
Najbliższe okolice Alice Springs
Wymienione poniżej miejsca znajdują się do 150 km od Alice Springs. Takich atrakcji w okolicy miasta jest wiele. Niestety do części z nich nie byliśmy w stanie dotrzeć naszą Hondą, ponieważ wymagały dobrego 4WD, a czasem nawet rury wydechowej nad maską auta. My co najwyżej wybieraliśmy trasy z gruntową, lecz nie bardzo uszkodzoną nawierzchnią. Wszystkie atrakcje są zaznaczone na mapie The Red Centre wydawanej w Alice Springs (TU możesz ją pobrać) lub na zdjęciu poniżej (punkty 5-15).
Ellery Creek Big Hole (punkt 7 z mapy)
Bardzo ładny wąwóz z oczkiem wodnym. Można podziwiać czerwone kolor skał i odpocząć w sercu kontynentu. Przy parkingu znajduje się płatny camping oraz darmowe rest area z grillami elektrycznymi, a na Outback to rzadkość!
Serpentine Gorge Lookout (punkt 8 z mapy)
Do tego miejsca prowadzi 30-minutowy spacer. Troszkę trzeba się wspiąć, ale widok jest bardzo ładny. Z góry rozciąga się widok 360 stopni na otaczający nas bezkres. Można tu poczuć zew Outbacku!
Ochre Pits (punkt 10 z mapy)
Formacja skalna, którą tu zobaczymy to ochra wykorzystywana przez Aborygenów jako naturalny barwnik. Przyjmuje barwy od żółtej do brązowej. Na pobliskiej tabliczce widniała informacja, że za zniszczenie czy próby odłamania kawałków ochry grozi kara do 5000 AUD.
Ormiston Gorge (punkt 11 z mapy)
Wąwóz z oczkiem wodnym, w którym ponoć można się kąpać. Woda była na tyle zamulona, że nie skusiliśmy się na ten wybryk. W pobliżu znajduje się płatny camping, dobre miejsce na nocleg!
Kings Canyon
Cud natury. Dotarliśmy tu z wspomnianych wyżej miejsc, pokonując Mereenie Loop, na który musieliśmy wykupić wcześniej pozwolenie. To 160 km gruntowej drogi, która należy do Aborygenów i możliwość przejazdu dla osób z zewnątrz nakłada obowiązek wykupienia pozwolenia w kwocie 5 AUD od auta (w Biurze Informacji Turystycznej w Alice Springs kupiliśmy to pozwolenie). Dzięki temu nie musieliśmy się cofać do głównej drogi Stuart Highway i zaoszczędziliśmy sporo pieniędzy (na paliwo) i czasu. Na poniższej mapie zaznaczyliśmy tę trasę. Gdyby nie wykupywać pozwolenia, musielibyśmy się cofnąć aż 150 km, które przejechaliśmy na zachód od Alice Springs.
Kings Canyon to obraz wspaniałej natury. We wnętrzu kanionu rośnie wiele drzew i krzewów, a w tzw. Garden of Eden, do którego dotrzemy w trakcie trekkingu The Rim Walk, rozpościera się obrazek na oazę i zupełnie inną roślinność (dzięki bliskości wody).
Będąc tu koniecznie zrób ten trekking (ok. 6 km, 2-3 godzinki). Widoki dosłownie zapierały dech.
Mount Conner/Fool-uru
Monolit zlokalizowany mniej więcej 140 km przed Uluru, czasem bywa mylony z właściwym Uluru, stąd potocznie przyjęła się dla niego nazwa Fool-uru. Na górę można wchodzić, aktywność ta jest jedną z atrakcji okolicy.
Uluru/ang. Ayers Rock – wizytówka Outback
Ta ikona Australii nie zawodzi. Być przy Uluru i oglądać zmieniające się barwy skały to wielka radość. Główne atrakcje na miejscu to właśnie podziwianie zmieniających się kolorów skały podczas wschodu i zachodu. I to dzieje się naprawdę! Przy okazji trwająca wówczas pełnia dała nam wyjątkowe kadry. Rankiem zrobiliśmy trekking dookoła skały, czyli niespełna 10 km w 2 godzinki. Polecamy! W ten sposób poczujesz ogrom tego monolitu i dostrzeżesz, że nie jest nudną skałą, bo wiele ciekawych rzeczy dzieje się na jej brzegach! Dodatkowo podglądniesz malowidła skalne wykonane przez Aborygenów, a jeśli nie planujesz dotrzeć do Kakadu National Park, łap okazję do podglądnięcia kultury rdzennych mieszkańców kraju własnie tutaj!
Kata Tjuta
Ta grupa monolitów znajduje się 60 km od Uluru. Zakupiony bilet wejścia do Parku Narodowego Uluru-Kata Tjuta uprawnia również do zwiedzenia tej atrakcji. Nie opuszczaj tego miejsca bez zrobienia trekkingu Valley of the Winds (7,4 km; 3-4 godziny). Mniej więcej w połowie trasy dotarliśmy do jednego z najpiękniejszych punktów widokowych jak do tej pory!
Coober Pedy
Miast na Outback zbyt wiele nie ma, a jak są, to niekoniecznie warto się tam zatrzymać. Wyjątkiem jest Coober Pedy, czyli podziemne miasto na pustyni, które słynie z wydobycia opali. Te kamienie szlachetne sprowadzały do Coober Pedy wiele osób, oczywiście z zamiarem zarobku, pojedynczy kamień może kosztować kilkaset tysięcy dolarów. Tak dotarł tu Krokodyl Harry, którego podziemny dom możemy dziś za darmo zwiedzać. Podziemne budownictwo chroni przed wysokimi temperaturami, które latem dochodzą nawet do 50 stopni. Obecnie kopanie opali na własną rękę jest zakazane, ale potrzeba matką wynalazków, więc w swoich podziemnych domach mieszkańcy wykopują kolejne poziomy z nadzieją na znalezienie cennych kamieni.
W Coober Pedy warto również zwiedzić podziemny dom pierwszej mieszkanki miasta, tj. Faye’s Underground House i kopalnię, którą 40 lat temu założyła ta dziarska kobieta (10 AUD jeden obiekt, 15 AUD oba). Miejscem, którego nam zabrakło podczas wizyty jest sierociniec dla kangurów prowadzony przez starsze małżeństwo Terry i Yo. Możemy być blisko kangurków, które w tym miejscu dorastają, a gdy osiągają samodzielność, zostają przekazywane do parków zwierząt. Nie pozostawia się ich na wolności, ponieważ nigdy nie nauczyły się radzić sobie same.
Na Outbacku natura wprowadza w oniemienie… Decydując się na wyprawę w tę część kraju, nie jedziemy tam dla miast, ale dla niesamowitej natury oraz w poszukiwaniu pozostałości historii aborygeńskich plemion. Łącznie pokonaliśmy z północy na południe 4700 km, choć trasa z Darwin do Adelaide to 3000 km. Widzicie sami, ile było miejsc po drodze do tzw. wstąpienia!
Jeśli podobał Ci się ten artykuł i chciałbyś dać wyraz docenienia naszej pracy, prosimy o udostępnienie i polubienie naszego profilu w mediach społecznościowych!
1 komentarz
[…] minęliśmy, więc teraz muszę tam wrócić. Więcej o skałach z Outbacku można się dowiedzieć tutaj, bo Ola i Mateusz pojechali lepiej […]