Kolumbia to dla nas pierwszy dotyk Ameryki Południowej, a nowości zawsze fascynują. Zachęceni opowieściami mojej koleżanki zdecydowaliśmy się doświadczyć latynoskiego klimatu osobiście. Myślę, że seria postów z Kolumbii zachęci Was do odwiedzenia tego kraju!
W połowie września 2016 roku wyruszamy do Budapesztu, skąd mamy lot do Bogoty, tj. stolicy Kolumbii. W Budapeszcie spędzamy trzy dni i 20.09 lecimy liniami Turkish Airlines przez Turcję do Kolumbii. Za bilety w dwie strony zapłaciliśmy 1750 zł za osobę.
Na lotnisku „El Dorado” w Bogocie lądujemy o 8:03 czasu lokalnego. Podczas opuszczania samolotu poznaliśmy się z Jackiem, chłopakiem z Poznania. Postanowiliśmy wspólnie poszukać taksówki do dzielnicy miasta zwanej Candelaria. Miłym zaskoczeniem było to, że taksówkarze nie próbują naciągąć klientów, a cena za przejazd jest faktycznie ustalona. TO również oznacza, że nie udaje się jej zbijać byle turystycznym szantażem.
W Bogocie bilety na komunikację miejską kupuje się, ładując je na kartę magnetyczną, którą odciska się przy przejściu przez bramkę w autobusie (dojazd do centrum z lotniska, 4.000 COP, ~ 4,6 zł). Tego dnia musieliśmy zregenerować siły, zdrzemnęliśmy się w hostelu Óle Mi Casa Hostal (75.000 COP, ~ 87 zł/noc ze śniadaniem) z zamiarem 2 godzin snu, wstaliśmy jednak na sam wieczór. Poszliśmy na spacer, kupiliśmy kartę sim (48.000 COP, ~ 55 zł), wymieniliśmy część pieniędzy w bankomacie, a kolację zjedliśmy w przypadkowej restauracji niedaleko naszego hostelu (50.000 COP, ~ 58 zł). Zrobiło się ciekawie, kiedy myśląc, że zamawiamy zupę, dostaliśmy potrawkę z, bodajże, flaczków.
Bogota – zwiedzanie
W Bogocie kolejnego dnia udajemy się na wzgórze Monserate, skąd roztacza się ładny widok na stolicę. Na górę można dostać się pieszo lub kolejką. Tego dnia nie wyrażano zgody na samodzielne wejście na wzgórze, dlatego jak wszyscy, zapłaciliśmy 18.000 COP (20 zł za osobę) za wjazd kolejką.
Zwiedziliśmy również Museo del Oro (Muzeum Złota) oraz Museo Botero, kolumbijskiego artysty znanego z przedstawiania swoich postaci w dużych kształtach. Na zdjęciu poniżej znajduje się obraz Botero oraz rzeźba popiersia kobiety autorstwa Salvadora Dali znajdująca się w muzeum Botero.
Wybraliśmy się też do polecanego na trip advisorze kościoła San Francisco, a na koniec poszliśmy na Plaza Bolivar z mnóstwem gołębi i odbudowanym po spaleniu przez Escobara Pałacem Sprawiedliwości.
Do hostelu wróciliśmy ok. 16:00 i z zamiarem krótkiej drzemki, znowuż obudziliśmy się zbyt późno, przed 23:00. Puby w Bogocie w tygodniu są czynne właśnie do 23:00, więc zdecydowaliśmy się zostać w hostelu i spać dalej, co za życie! Towarzyszący nam jet lag poprzedniego dnia zbudził nas o 3:00 nad ranem, stąd wczesne zmęczenie kolejnego dnia.
Free walking tour
Następnego dnia na śniadaniu w hostelu poznaliśmy Kanadyjkę, która poprawiła nam humory, mówiąc, że pogoda na północy jest extra, a deszcz jest przelotny i nie powinniśmy się nim martwić. Odczuwając chłód Bogoty, obawialiśmy się, jak sytuacja w kolejnych miejscach, które planujemy zwiedzać. Wybraliśmy się na free walking tour, aby poznać nieco miasta z opowieści lokalnego przewodnika. To był dobry wybór, a wycieczka należała do udanych. Jeff, nasz przewodnik, zabrał nas w ciekawe miejsca. Opowiadał o street foodach i kawiarniach, zdegustowaliśmy chichy, typowego kolumbijskiego trunku, czyli sfermentowanej kukurydzy. Naszym gustom się nie wpasował, ale warto spróbować tutejszych specjałów.
Obiad jedliśmy w Torro Burger. Poprzedniego dnia za dwa burgery zapłaciliśmy 37.000 COP, ~ 43zł, a tym razem kupując steki z frytkami, zapłaciliśmy za dwie osoby 46.000 COP, ~ 53 zł. Przypadek zrządził, że spacerując pod domem prezydenta Kolumbii, spotkaliśmy kolegę z Poznania, Jacka. Udaliśmy się wspólnie na piwo do imprezowej dzielnicy miasta, która jest jednocześnie najstarszą jego częścią.
Wieczorem obejrzeliśmy odcinek Narcos i poszliśmy spać. Chcieliśmy odwiedzić Muzeum Policji, jednak tuż przed naszym przyjściem zostało zamknięte. W tym muzeum wisi koszulka Escobara, w której został pojmany. Ktoś może uznać, że to przesada, by robić taką atrakcję w muzeum. W końcu ten baron narkotykowy odpowiada za śmierć wielu jednostek ludzkich. Wyobraźcie sobie więc, że w Kolumbii idzie się o krok dalej. Organizowane są specjalne wycieczki śladami Escobara w Medellin, które rozpoczyna spotkanie z bratem Pabla jako jedną z atrakcji. Brat opowiada o swoich powiązaniach z biznesem Pabla oraz o losach jego wciąż żyjącej rodziny. Taka przyjemność nie jest tania. Nasz kolega Jacek skorzystał z tej sposobności i wziął udział w wycieczce. My się nie skusiliśmy.
Szachy i jeszcze raz szachy!
Do ciekawostek z kraju można zaliczyć duże zainteresowanie ludzi grą w szachy. Ten sport, tu bardzo często uprawiany ulicznie, zajmuje zarówno grających jak i widownię. Przechadzający się obok ludzie, widząc rozgrywki, mimowolnie zatrzymują się, by ocenić trwający pojedynek.
Wszystkie posty z Kolumbii znajdują się TUTAJ.